Śladami Szlaku Jedwabnego 2009, wrzesień-październik 2009
"... Z Zoshk mieliśmy jechać dalej tym samym samochodem aż do Abardeh, ale na drodze zrobiono jakąś blokadę i musieliśmy jechać objazdem. I zaczęła się przygoda! Na początek mieliśmy do pokonania stromy podjazd szutrowy, po którym spływała woda. Jednak nasz pickup nie dał rady podjechać, więc zeskoczyliśmy wszyscy z paki i zaczęliśmy go pchać, dzięki czemu auto nabrało rozpędu i wjechało bez nas na odcinek o łagodniejszym nachyleniu, gdzie zaczekało na nas. Wsiedliśmy i niewiele przejechawszy musieliśmy znowu zeskakiwać i popychać samochód. Powtarzaliśmy to co chwilę. Pytaliśmy o drogę, bo nikt z nas tędy jeszcze nie jechał. Kiedy samochód nabierał większego rozpędu to udawało mu się pokonywać podjazdy z nami na pace. Kiedy ktoś nadjeżdżał z naprzeciwka machaliśmy wszyscy do niego rękami, aby nam ustąpił miejsca. Gdy tego nie zrobił, musieliśmy znowu pchać auto pod górkę! Było bardzo wesoło. W taki sposób dotarliśmy do Abardeh. ..."

Przeczytaj całą relację »

Ściągnij całą relację (349 kB)
© Copyright: Marcin Chalimoniuk
Ostatnia aktualizacja: 16.10.2016